Kino Światowid zaprasza od 29 listopada do 5 grudnia na przegląd filmów rosyjskich „Sputnik". Wśród prezentowanych filmów 1 grudnia - dwa obrazy rosyjskich reżyserek - Mariny Razbieżkiny oraz Lidii Bobrowej.
„Czas żniw" - 1 grudnia, godz. 20.00 Tytuł oryginalny: «Время жатвы»Reżyser: Marina RazbieżkinaScenariusz: Marina RazbieżkinaRok produkcji: 2004Czas trwania: 65 min.
Obsada: Ludmiła Motornaja, Wiaczesław Batrakow, Dima Jermakow
NAGRODY: 2004 r. - Grand Prix Festiwalu „Okno na Europę" w Wyborgu 2004 r. - Nagroda FIPRESCI na MFF w Moskwie 2004 r.- dyplom Gildii Filmoznawców i Krytyków Filmowych Rosji za „Artystyczne przedstawienie pogańskiego aspektu totalitarnego mitu" na MFF
„Czas żniw" przywołuje odlegle echa twórczości Franza Kafki. To fabularny debiut słynnej rosyjskiej dokumentalistki. Akcja rozgrywa się w czuwszskiej wsi w połowie lat czterdziestych XX w. Młoda kołchoźnica mieszka w tradycyjnej chacie z dwoma synkami i mężem - inwalidą, który z wojny wrócił bez nóg. Wiejską idyllę przerywa zwycięstwo Tosi w socjalistycznych zawodach, w których biorą udział najbardziej ambitni kołchoźnicy powiatu. Pierwszą nagrodą jest, ku zgrozie kobiety, aksamitna chorągiew. Trofeum burzy spokojny rytm rodzinnego życia - Tosia musi odtąd strzec ją przed harcującymi w jej gospodarstwie myszami. Wstydząc się przyznać przed pracownikami kołchozu, że radziecką relikwię zjadły myszy, Tosia z błyskiem szaleństwa w oku przemierza całymi dniami swoim kombajnem spalone słońcem pola, żeby wygrywać w corocznych konkursach. Zostaje uwięziona w bezlitosnej logice walki o przewodnictwo pracy.
Razbieżkinie udało się z naturalną dla niej dokumentalną dokładnością odtworzyć życie czuwaszskiej wsi, niewiele się ono zmieniło od wojny. Chata, która staje się świadkiem obłędu Tosi, jest autentycznym budynkiem, znalezionym przez reżyserkę podczas robienia dokumentacji do filmu (do zdjęć wystarczyło tylko usunąć z drewnianych ścian farbę olejną). Główny bohater, niepełnosprawny mąż Tosi, jest amatorem i mieszkańcem czuwaszskiej Republiki Autonomicznej. Stracił nogi w wieku 7 lat.
Film łączy przeciwieństwa - dokumentalny minimalizm i kino fabularne, nostalgię za minioną harmonią wsi, gdzie wszystko jest, jak było i to co zniknęło, musi powrócić z przerażającym światem totalitaryzmu.
O reżyserce:„Film dokumentalny nauczył ją odnosić się z uwagą do każdego przejawu życia, kochać każdy drobiazg (...). Nauczyła się polować na ulotne chwile i nie tyle konstruować swoje kadry, co cierpliwie oczekiwać na nie" (W. Kuczin, „Rossijskaja Gazeta")
„Babunia" - 1 grudnia, godz. 18.00Tytuł oryginalny: «Бабуся»Reżyser: Lidia BobrowaScenariusz: Lidia BobrowaZdjęcia: Walerij RiewiczRok prod.: 2003Czas: 96 min
Obsada: Nina Szubina, Olga Oniszczenko, Anna Owsiannikowa, Jurij Owsianko, Władimir Kułakow
NAGRODY:2003 r. - Grand Prix MKF Rencontre w Paryżu2003 r. - Nagroda ARTE Grand Prix 5. Europejskiego Festiwalu Filmowego w Paryżu2003 r. - Grand Prix i Nagroda Publiczności na MKF w Cottbus 2003 r. - Specjalna Nagroda Jury na MKF w Karlowych WarachNagroda Jury Ekumenicznego Nagroda Don Kichote2003 r. - Grand Prix Festiwalu Festiwali (Sankt Petersburg)2003 r. - Nagroda za najlepszą rolę żeńską na Festiwalu „Kinotawr" w Soczi
Babunia żyła niegdyś szczęśliwie ze swoimi dziećmi i wnukami we własnym domu na wsi. Wszyscy otaczali ją szacunkiem i miłością. Dla wnuków, których rodzice byli cały czas w rozjazdach, była najważniejszym człowiekiem na całym świecie. Wnuki dorosły, a babcia sprzedała swój dom i rozdała pieniądze wnukom. Sama zamieszkała ze swoją córką i jej mężem.
I tu dosięgła Babunię wielka bieda. Córka zachorowała i umarła, a zięć postanowił zacząć nowe życie, w którym nie było miejsca dla teściowej. Babunia stała się babą Tosią, nikomu niepotrzebnym balastem. Niespodziewanie jedyną osobą, która decyduje się pomóc jest siostrzenica Babuni z Moskwy. Próbuje po kolei zachęcić tak kochających niegdyś wnuków do przygarnięcia starej kobiety. Każdy ma jednak swój powód, żeby odmówić. Babunia czuje, że sama powinna odejść. Wychodzi w ciemną i mroźną noc. Chce przenieść się choć na chwilę do swojej rodzinnej wsi, do własnego domu, pełnego radosnych głosów wnuków, gdzie wiatr przynosi z oddali czule wymówione słowa: „Babuniu, babusiu...".
Film, w przeciwieństwie do wielu rosyjskich produkcji ostatnich lat opowiadających o życiu prowincji i prostego rosyjskiego ludu, unika typowych dla podejmowanej tematyki klisz. Nie ma tu taniego, „rustykalnego" sentymentalizmu. Bobrowa, niegdyś dokumentalistka, pokazując historię bardzo filmową i bardzo banalną jednocześnie, nie waha się zadać najbardziej bolesnych pytań. I skierować tych pytania, jak oskarżenia, do widzów.
Reżyserka o filmie: „Wszystko wzięto z życia, to prawdziwa historia, nic nie wymyślałam. To historia związana z moim życiem. Już powiedziałam, że jestem jedną z nich, jedną z tych kobiet. Nie mogłam spokojnie żyć, dopóki nie nakręciłam tego filmu, dopóki nie odnalazłam siebie w tej chwili pokuty. Każdy z nas jest w jakiś sposób winny przed swoimi bliskimi, każdy ma przecież swoje sumienie. Kiedy bliscy odchodzą, odczuwasz, że wiele rzeczy zaniedbałeś, z różnych przyczyn. I ze swoją winą będziesz musiał dalej żyć."
Katarzyna Mielnicka, Ania Kleina