Kobieta, która ma swój styl

8 marca - Dzień kobiet – stał się dla Centrum Spotkań Europejskich "Światowid" w Elblągu oraz Regionalnej Pracowni Digitalizacji w Elblągu pretekstem do poruszenia tematu elblążanek, pracujących w przemyśle odzieżowym. Wywiad z Janiną Witkowską, która nie oglądając się na poważny wiek, opowiada o życiu w tym mieście, o pracy w „Odzieżówce”, o rozrywkach i ubraniach to pretekst do pokazania, jak tysiące kobiet, pracujące w tej gałęzi przemysłu budowało społeczność naszego miasta.

Regionalna Pracownia Digitalizacji w Elblągu, działająca na co dzień w Centrum Spotkań Europejskich „Światowid” od lat prowadzi cykl, w którym cyfryzuje prywatne zbiory kolekcjonerów z województwa warmińsko-mazurskiego. Na stronie cyfrowewm.pl można oglądać ceramikę, żuławskie skrzynie, wyposażenie wojskowe, zabawkowe bąki czy pocztówki z przedwojennego Elbląga. Tym razem, działając zgodnie z ideą archiwum społecznego, nagrała i zdigitalizowała pamiątki związane z życiem Janiny Witkowskiej – pracownicy elbląskich zakładów odzieżowych.

Mamy nadzieję, że będzie to jedynie zaczyn i uda nam się przekonać inne kobiety związane z przemysłem odzieżowym w Elblągu do podzielenia się swoimi historiami i do przeniesienia w świat cyfrowy pamiątek, które zostały w ich domach, a które są związane z „Odzieżówką” – mówią pracownicy Regionalnej Pracowni Digitalizacji.

Pierwszą z kobiet, zaproszonych do rozmowy była Janina Witkowska, która do pracy w elbląskiej odzieżówce trafiła w 1950 r., miała wtedy 18 lat.

Tylko dwa tygodnie byłam na szkoleniu, i mnie przyjęli od razu do pracy. Przecież w Cieszynie, jak mieszkałam to chodziłam prywatnie do krawcowej. Uczyłam się 2 lata szycia. Kroić ona mnie nie dopuszczała – opowiadała Janina Witkowska. - Kiedy już zaczęłam pracować w „Odzieżówce” to zaczęło mi się dobrze wieść. Ja potrafiłam szyć! Niektórzy pracowali tak, że po ich pracy to więcej było do prucia, niż do szycia. Jak już takie przyszły 'niedorajdy', co jeden tylko element prosty szyły - to dużo nie zarabiały. A jak ja dwa elementy szyłam i najtrudniejsze rękawy, i kołnierze, a to było najbardziej opłacalne, to kasę miałam.

Pracowała w szwalni na ulicy Królewieckiej.

- Pracowały tam kobiety, same kobiety. A mężczyźni byli kontrolerami. Ale raz-dwa zapoznałam dyrekcję i było ok. Mieszkałam przy ul. Długiej, później sprowadziłam się na Ogrodową. Jak pamiętam, szyłyśmy tylko drelichy. Też jakiś czas szyłyśmy piżamy, na zamówienie. Takie samo szycie jak duże garnitury. Wszystko szło na eksport. Truso to był osobny zakład pracy. Tam więcej takich lekkich rzeczy szyte było: bieliznę, fartuchy tam, takie drobiazgi. A tam, na odzieżówce to takie cięższe, z drelichów, sztywne jak diabli. I jakoś tak się żyło – na przód i na przód – wspominała Janina Witkowska.

Regionalna Pracownia Digitalizacji zdigitalizowała biżuterię i 25 zdjęć z albumu Janiny Witkowskiej, które można znaleźć na stronie pracowni.

Dostępne jest również nagranie wywiadu z Janiną Witkowską, można je oglądać tu: Wątki czasu. Historia Janiny Witkowskiej

Zobacz również

Zapisz się do newslettera